Wierzył w ludzi, nigdy nie odmówił pomocy

KS Pilica. Opublikowano w W mediach

Tomaszowski Informator Tygodniowy Numer: 10 (1336) z 11 marca 2016 r.

Miał trenerskiego nosa. Wychował łyżwiarskich olimpijczyków i wielu medalistów imprez międzynarodowych i krajowych

 To był mój wielki przyjaciel, nauczyciel, trener, mój sportowy guru, ale przede wszystkim wspaniały człowiek, który wierzył w ludzi. Lubił im pomagać,
inspirować do działania i samorozwoju. Od najmłodszych lat kierował moim życiem. Bardzo dużo się od niego nauczyłam mówi Stanisława Pietruszczak Wąchała, wychowanka B. Drozdowskiego, olimpijka z Innsbrucku z 1976 r., dzisiaj dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 1 w Tomaszowie Maz. Dzięki niemu zacząłem uprawiać sport, zakochałem się w łyżwiarstwie. Wprowadził mnie w wielki sportowy świat. Zawsze potrafił walczyć o zawodnika, stworzyć mu optymalnie najlepsze warunki. Pomógł mi też po zakończeniu kariery, kiedy nie mogłem znaleźć pracy  wspomina Jaromir Radke, również wychowanek pana Bogusława, olimpijczyk z Albertville (1992 r.) i Lillehammer (1994 r.), pracujący dzisiaj jako instruktor i trener łyżwiarstwa. Przywędrował z Kresów Historia życia B. Drozdowskiego mogłaby posłużyć za scenariusz filmowy. Nie był rodowitym tomaszowianinem. Do naszego miasta przywędrował z Pińska, miasta na Polesiu (dzisiaj terytorium Białorusi), które w okresie międzywojennym należało do Polski. W 1944 r. zniszczone działaniami wojennymi, zostało włączone do ZSRR. Rok później rozpoczęły się tam przesiedlenia Polaków za rzekę Bug. Objęły one również
dziesięcioletniego Bogusława i jego rodzinę. W powojennej Polsce Drozdowscy długo szukali miejsca dla siebie. Mieszkali krótko w Janowie Podlaskim
i w Białej Podlaskiej. W końcu trafili do Budziszewic. Tam Bogusław uczył się w szkole podstawowej. Maturę zdał w Liceum Pedagogicznym w Tomaszowie Maz. i został nauczycielem wychowania fizycznego. Zaczynał w podstawówce i liceum w Starzycach. Już wtedy pasjonowało go łyżwiarstwo. W 1954 r. zorganizował w Tomaszowie pierwszą ślizgawkę, na której odbywały się zawody łyżwiarskie. To były początki tej dyscypliny sportu w naszym mieście. Był wymagający, ale szanowany. W kolejnych latach pracował w Szkole Podstawowej nr 11 (dzisiaj Gimnazjum nr 7). W 1961 r., głównie dzięki jego zaangażowaniu, powstał tam szkolny stadion lekkoatletyczny (zmodernizowany kilka lat temu). Do dzisiaj służy młodym sportowcom. Nie zapomniał też o łyżwiarzach. Zimą 1965/1966 r. stworzył dla swoich uczniów lodowisko i tor. Po prostu wylał wodę na bieżnię i boisko stadionu szkolnego. W tamtych latach byłam uczennicą tej szkoły, a pan Bogusław był moim nauczycielem wychowania fizycznego. Pamiętam, jak udeptywaliśmy śnieg na boisku. A później do późnych godzin wieczornych jeździliśmy na łyżwach. Obiekt był oświetlony, a z mikrofonów płynęła muzyka. Dzieci świetnie się tam bawiły. Tak zaczęła się moja przygoda z łyżwiarstwem  wspomina S. Pietruszczak Wąchała. Zdaniem tomaszowskiej olimpijki, Bogusław Drozdowski miał wielki talent pedagogiczny i niesamowitego nosa trenerskiego. Wśród setek dzieci potrafił odnaleźć talenty i ukierunkować je w danej dyscyplinie.  To była charyzmatyczna postać. Czasami nawet na nas krzyknął, ale nikt nie miał mu tego za złe. Staliśmy i słuchaliśmy go z otwartymi ustami. Był wymagający i przez to zyskał wśród wychowanków wielki autorytet  mówi dyrektorka „jedynki”. Stworzył sekcję i zbudował tor Dzięki B. Drozdowskiemu w latach 60. ub.w. tomaszowska młodzież zaczęła jeździć na łyżwach. Zainteresowanie było coraz większe, a obiekt szkoły nie był w stanie pomieścić wszystkich. W 1967 r. z jego inicjatywy powstała sekcja łyżwiarstwa szybkiego w KS Pilica, w oparciu o uczniów SP nr 11. Kilka miesięcy później zarząd klubu zdecydował o budowie naturalnie mrożonego toru łyżwiarskiego przy ul. Strzeleckiej, który oddano do użytku w 1971 r. Trzynaście lat później w Tomaszowie był już tor sztucznie mrożony. Te inwestycje doszły do skutku dzięki staraniom pana Bogusława. Potrafił przekonać do swoich pomysłów władze miasta i dyrekcję „Wistomu” (z funduszy zakładów finansowano budowę). Twierdził, że dzięki torowi miasto rozwinie się nie tylko pod względem sportowym, a sukcesy łyżwiarzy sprawią, że będzie o nim głośno w kraju i na świecie. Tak się stało. Zawodnicy z Tomaszowa szybko podnosili swoje umiejętności i stanowili o sile reprezentacji Polski. Już pod koniec lat 80. ub.w. B. Drozdowski mówił o konieczności zadaszenia toru i stworzeniu nowego zaplecza dla łyżwiarzy. Były nawet szeroko zakrojone plany związane z budową całego centrum sportowego przy ul. Strzeleckiej, ale nic z tego nie wyszło. Pomógł mi w sporcie i w życiu Pod koniec lat 70. ub.w. B. Drozdowski „wyłowił” jeden z największych talentów w historii polskiego łyżwiarstwa. Jaromir Radke wyszedł spod jego skrzydeł w SP nr 11.  Zaczynałem w trzeciej klasie szkoły podstawowej jeszcze na starej szkolnej ślizgawce. Mieszkałem blisko szkoły, więc zimą po lekcjach codziennie zakładałem łyżwy i chodziłem jeździć na lodzie. To była wspaniała rozrywka i sposób na spędzanie wolnego czasu  wspomina J. Radke.  Tam pan Bogusław zauważył, że mam predyspozycje do łyżwiarstwa. Gdyby nie on, pewnie nigdy nie ścigałbym się wyczynowo na łyżwach. Potrafił odpowiednio pokierować moją karierą. W 1984 r., kiedy powstał nowy sztuczny tor, ściągnął do Tomaszowa trenera Wiesława Kmiecika, który zajął się szkoleniem grupy młodych zawodników. Wśród nich byłem m.in. ja i Paweł Abratkiewicz. Wtedy byliśmy młodymi chłopcami i baliśmy się tych zmian, ale pan Bogusław wiedział co robi i oddał nas pod opiekę wielkiego fachowca, który prowadził mnie później w reprezentacji mówi dwukrotny olimpijczyk, medalista mistrzostw Europy. B. Drozdowski pomógł J. Radkemu również po zakończeniu kariery.  Długo nie mogłem znaleźć pracy. Wtedy pan Bogusław wyciągnął pomocną dłoń. U władz miasta wystarał się o zatrudnienie dla mnie. Do dzisiaj jestem mu za to wdzięczny. Zawsze w trudnych sytuacjach mogłem na niego liczyć  mówi J. Radke, pracujący jako instruktor i trener na torze. B. Drozdowski łyżwiarstwa nauczył też Jana Józwika  olimpijczyka z Lake Placid z 1980 r., ale również innych znakomitych zawodników, medalistów mistrzostw Polski, m.in. Anetę Ronek, Marka Łakomskiego i Andrzej Józwika. Trenował też młodych lekkoatletów (m.in. mistrza Polski w skoku wzwyż Włodzimierza Perkę), piłkarzy ręcznych, koszykarzy i siatkarzy. Oddany dla sportu Do 2004 r. B. Drozdowski pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego (przez 50 lat). W pracy zawsze służył pomocą młodszym kolegom.  Potrafił doradzić i merytorycznie dyskutować. Czasami się spieraliśmy, ale zawsze bardzo szanowaliśmy jego zdanie  mówi Stanisława PietruszczakWąchała, która zaczynała pracę w „jedenastce”. Przez lata był związany ze Szkolnym Związkiem Sportowym, w którym odkrywał i rozwijał talenty dzieci i młodzieży. Organizował zawody ogólnopolskie. Był też publicystą. Przez wiele lat pisał (m.in. na temat dydaktyki i metodyki treningu) do czasopisma „Wychowanie Fizyczne i Higiena Szkolna”. Bogusław Drozdowski był autorem monografii na temat sportu tomaszowskiego. Szanowanym radnym miejskim, przewodniczącym Rady Sportu, pomysłodawcą nadania nazwy ronda Tomaszowskich Olimpijczyków. Dzięki jego zaangażowaniu w krzewieniu idei olimpijskiej w 2009 r. w Tomaszowie odbyły się ogólnopolskie obchody Dnia Olimpijczyka. Zasłynął również jako renowator nadpilickiej przystani. Był wielokrotnie nagradzany. Za wychowanie olimpijczyków i sportową promocję Tomaszowa w 2008 r. został laureatem konkursu Fair Play Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Został odznaczony też złotym i srebrnym medalem PKOl oraz dyplomem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Za szczególne zasługi w pracy z młodzieżą otrzymał prestiżowy Medal im. Jędrzeja Śniadeckiego, przyznany przez Szkolny Związek Sportowy i redakcję „Przeglądu Sportowego”. W 2013 r. został odznaczony tytułem „Zasłużony dla Tomaszowa Maz”. Przez całe życie przyświecała mu idea „od szkolnego boiska na olimpijskie igrzyska”. Jego niespełnionym marzeniem było zdobycie przez łyżwiarza KS Pilica medalu olimpijskiego i zadaszenie toru łyżwiarskiego w naszym mieście. To drugie może się spełnić już niebawem. W środowisku sportowym Tomaszowa już pojawiły się głosy, że hala lodowa powinna zostać nazwana imieniem Bogusława Drozdowskiego. Jesteśmy tego samego zdania. Uroczystości pogrzebowe Bogusława Drozdowskiego rozpoczną się w czwartek, 10 marca o godz. 14.00 na cmentarzu przy ul. Dąbrowskiej. ag

Bogusław Drozdowski - Wierzył w ludzi, nigdy nie odmówił pomocy

Bogusław Drozdowski - Wierzył w ludzi, nigdy nie odmówił pomocy